26.02.2020

Doręczanie pozwu (prawie) jak w amerykańskim filmie?

adw dr Artur Igliński

Ostatnio głośno było w środowisku prawniczym – zarówno adwokatów, sędziów, jak i komorników – o zmianach kodeksu postępowania cywilnego. Szerokie dyskusje budziły m.in. nowe przepisy o doręczaniu pozwanemu np. pozwu czy wniosku wszczynającego sprawę, przez komornika (na zlecenie powoda) – w sytuacji, gdy inne sposoby doręczenia nie odniosły skutku. Przepisy weszły w życie, ale dla praktyków pozostają częściowo niejasne. Komornicy sami przyznają, że zwyczaj doręczania w ten sposób dopiero się kształtuje. Obraz zaciemnia też nieco przekaz medialny, w którym słyszymy m.in. o „doręczeniu do rąk własnych” pozwanego. Ale czy na pewno o takie rozwiązanie chodziło polskiemu ustawodawcy?

 W amerykańskich filmach widuje się wręczanie pism procesowych do rąk adresata, niejako z zaskoczenia. Niekiedy towarzyszy temu uwiecznienie na zdjęciu, które ma być jednocześnie dowodem odebrania ważnego pisma przez pozwanego. Pisma doręcza się m.in. przez kurierów lub gońców, specjalnie w tym celu zaprzysiężonych.

Polskie przepisy ustawy o komornikach sądowych nie wskazują wprost na możliwość doręczenia pisma procesowego tam, gdzie się adresata zastanie. Ustawa wspomina o „adresie zamieszkania” pozwanego, jako właściwego miejsca do doręczenia pisma pozwanemu. Komornicy także potwierdzają, że nie widzą możliwości zaskakiwania pozwanego doręczeniem np. w drodze do pracy, chociażby z tego względu, że doręczenie musi nastąpić na konkretny adres. Nie sposób wymagać od komornika, aby ten wszedł w rolę detektywa, czyhającego na pozwanego z pismem. Wyrażenie „do rąk własnych” ma zatem w polskiej procedurze zawężone znaczenie i może być nieco mylące. 

Natomiast można się zastanawiać, czy brak możliwości doręczania pisma pozwanemu, zawsze wtedy, gdy mamy z nim styczność (np. w sklepie czy autobusie), nie kłóci się aby z celem nowej regulacji doręczeń? Brzmi absurdalnie? Uświadomić sobie należy, że funkcją takiego doręczenia jest nie tylko fizyczne przekazanie pozwanemu pierwszego pisma procesowego i zaskoczenie przeciwnika. W istocie chodzi tu właśnie o ochronę interesów pozwanego oraz umożliwienie mu efektywnej obrony swoich praw. Pozwany często nie wie o toczącym się przeciwko niemu postępowaniu i bywa, że dopiero na etapie postępowania egzekucyjnego stara się przywrócić terminy i skarżyć zapadłe rozstrzygnięcia.